Polacy przejmują się zmianami klimatu….

CBOS opublikował dziś wyniki badania opinii publicznej „Polacy wobec zmian klimatu”, przeprowadzone na zlecenie Ambasady Brytyjskiej w Warszawie. Okazuje się, że w zdecydowanej większość traktujemy problem zmian klimatu bardzo poważnie – tak uważa bowiem aż 81,7 % respondentów (32,5% odpowiedziało, że zmiany klimatu są problemem bardzo poważnym, a 49,2% - że raczej poważnym).

Cieszy fakt, że w zdecydowanej mniejszości są zwolennicy teorii o wyłącznie naturalnych przyczynach tych zmian są w zdecydowanej mniejszości (6,1%). Ponad 50 procent badanych uważa, że zmiany klimatu zachodzą w wyniku zarówno zjawisk naturalnych jak i działalności człowieka. 38,4% jest przekonana, że zjawiska te uwarunkowane są wyłącznie przez destrukcyjną działalność człowieka. Nadzieją napawa też fakt, że większość widzi negatywny wpływ produkcji energii z nieodnawialnych źródeł energii – węgla czy ropy (80,9%), a jako sposób na ochronę klimatu podaje alternatywne źródła (słońce, woda, wiatr) (91,7%).

Co piąta osoba interesuje się w dużym stopniu tą tematyką i uważnie śledzi informacje na ten temat (20,4%, 3,9% odpowiedziało, że bardzo interesuje się tą tematyką i szczegółowo śledzi informacje na ten temat). Ponad połowa zaś interesuje się zmianami klimatu w sposób umiarkowany i zwraca uwagę tylko na wybrane informacje.

Zgodnie z wynikami, ponad połowa badanych czuje się dobrze poinformowana na temat zmian klimatycznych (47,4% - raczej dobrze, 4,6% bardzo dobrze.) Jednak wciąż jest to za mało, gdyż aż 31,2% procent badanych czuje się niedostatecznie poinformowany, a 13,6% nie wie na ten temat zupełnie nic. Osoby, które wiedzą na temat zmian klimatycznych więcej to badani o wyższym statusie społeczno-zawodowym, mieszkańcy dużych miast i co ciekawe, w większym stopniu mężczyźni niż kobiety. Respondenci, którzy nie mają orientacji w tej tematyce to w większości osoby starsze, z wykształceniem podstawowym i mieszkańcy wsi.

Wiedzę na temat zmian klimatu w przeważającej większości czerpiemy z telewizji (93,7%). Inne mass media (Internet, dzienniki, radio) wskazywane były mniej więcej przez 1/3 badanych.

Niestety, uważamy że walka ze zmianami klimatu oznacza wysokie koszty, i tylko 14,2% badanych traktuje ten problem aż tak poważnie, że uważa konieczne podjęcie działań bez względu na koszty dla gospodarki, zaś 31,1% podziela opinię, że problem zmian
klimatu jest dość ważny i należy podjąć odpowiednie działania, nawet jeśli wiążą się w wysokimi kosztami. Wygląda na to, że większość jest bardzo ostrożna – badani uważają, że należy działać stopniowo, mając na uwadze ograniczanie kosztów finansowych.

Co ciekawe, zdecydowana większość badanych jest przekonana, że lepszym rozwiązaniem jest promowanie i nagradzanie działań mających na celu ochronę klimatu, niż wprowadzanie regulacji nakazujących korzystanie z odnawialnych źródeł energii czy ograniczenie emisji czy wprowadzania podatków.

Odpowiedzialność za działania na rzecz zapobiegania zmianom klimatu bardzo chętnie zrzucamy na władze centralne (67,5%), dużo mniej badanych uważa, że tą tematyką powinny zajmować się władze lokalne, czy wreszcie my sami, indywidualnie.

Źródło: CBOS, Komunikat Badań nr BS/65/2009, Polacy wobec zmian klimatu,
Pełny raport z badań ukaże się w serii CBOS „Opinie i diagnozy”

Rocznica awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu

Dokładnie 23 lata temu doszło do awarii reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu.
Skutki tej tragedii odczuwamy do dnia dzisiejszego.
Wideo, które zostało przygotowane przez Greenpeace z okazji 20 rocznicy nie wymaga komentarza.

Kolejna awaria reaktora atomowego w Hiszpanii

Dziś rano doszło do awarii jednego z reaktorów elektrowni atomowej w Santa Maria de Garona w Hiszpanii. To już trzecia awaria tej elektrowni w ciągu ostatniego miesiąca. 1 kwietnia nastąpiła eksplozja i pożar jednego z transformatorów elektrycznych. Stało się to po wymianie paliwa w elektrowni. 6 kwietnia nastąpiło zatrzymanie reaktora spowodowane wadliwym funkcjonowaniem jednego z zaworów bezpieczeństwa. Wszystkie wypadki były utrzymane w sekrecie przez firmę Nuclenor (właściciela elektrowni). Dzięki doniesieniom mieszkańców obszarów sąsiadujących z elektrownią zostały publicznie ujawnione przez Greenpeace i organizację Ekolodzy w Akcji.

Tym razem system kontroli bezpieczeństwa zadziałał bez zarzutu.

Zastanawiam się jednak jak długo każda wiadomość o awarii w reaktorze atomowym przyprawiać mnie będzie o trwogę? Jak długo będę się bać, że dojdzie do kolejnej tragedii, takiej jak ta sprzed 23lat w Czarnobylu? Ciągle mam w pamięci te wydarzenia, choć miałam wtedy zaledwie 8 lat i skutki tej tragedii bezpośrednio mnie nie dotknęły.

Nie każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę, ale każdego dnia obchodzimy rocznicę wypadku związanego z energią atomową.

24 kwietnia 2003 Rosja, Majak, w zakładzie przeróbki wypalonego paliwa jądrowego dochodzi do emisji radioaktywnego gazu.
25 kwietnia 2004 Niemcy, Philippsburg, z reaktora atomowego wycieka radioaktywnie skażona woda z systemu chłodzącego.
26 kwietnia 1986 ZSRR, Czarnobyl, następuje eksplozja reaktora atomowego.


Rząd Polski chce zafundować nam elektrownię atomową w ramach Polityki Energetycznej Polski do 2030r. Nie ma ona żadnego uzasadnienia ekonomicznego, ekologicznego ani społecznego. Mało tego, niesie ze sobą zagrożenie i jest marnotrawstwem funduszy na które nie stać nas w obliczu kryzysu gospodarczego.

Adam Wajrak - Człowiekiem Roku Polskiej Ekologii

Dzielny obrońca Doliny Rospudy, dziennikarz ekologiczny a prywatnie nasz dobry znajomy Adam Wajrak został Człowiekiem Roku Polskiej Ekologii. Nagrodę przyznają co roku organizatorzy Dnia Ziemi. Do tej pory nagrodę tę otrzymali między innymi:

Andrzej Kassenberg – Instytut na rzecz Ekorozwoju,

Mira Stanisławska-Meysztowicz - Fundacja Nasza Ziemia,

Krzysztof Skóra – Stacja Morska

Serdecznie gratulujemy Adamowi i mamy nadzieję, że nagroda, którą dostał - Tarcza Wojownika Gai, posłuży mu do ochrony kolejnych cennych przyrodniczo obszarów Polski.

Bonn, Bonn i …

Święta, święta.. i po świętach. Chciałoby się powiedzieć Bonn, Bonn.. i po Bonn, gdzie tuz przed świętami zakończyło się pierwsze w tym roku spotkanie negocjacyjne nowego porozumienie klimatycznego. Tego jednak powiedzieć nie można gdyż przed nami już niedługo kolejna runda w … Bonn – tzw. Bonn 2, a potem cala seria kolejnych spotkań. Miedzy-COP-we konferencje stron konwencji klimatycznej (czyli te, które odbywają się w ciągu roku, dotyczą bardziej technicznych szczegółów, mniej interesują dziennikarzy i nie ma na nich tak wiele osób jak na grudniowych konferencjach COP) skupiają się na mało medialnych skomplikowanych kwestiach, ale panujący na nich nastrój mówi wiele o szansach osiągnięcia porozumienia w Kopenhadze. Atmosfera w Bonn choć nie była minorowa - z pewnością dzięki wspaniałej pogodzie i entuzjastycznemu przyjęciu na konferencji nowej administracji USA – była jednak napięta. Problemem, który narasta jak kula śniegowa jest brak zrozumienia pomiędzy krajami uprzemysłowionymi, a krajami rozwijającymi się. Te pierwsze nie mają ochoty na znaczące redukcje swoich emisji albo, jak Japonia, nieśmiało proponują, że zwiększą je tylko o 4 %; te drugie domagają się 45 % redukcji. I jak tu się porozumieć…?

Obserwując delegatów, ich dyplomatyczną grę, mocne argumenty natury moralnej, ekonomicznej czy politycznej mam zawsze niesmaczne wrażenie, że te negocjacje to jakieś targi dotyczące dochodowej sprzedaży jedwabiu albo jabłek. Nie mogę, po prostu nie mogę uwierzyć w to, że państwa, szczególnie te wysoko rozwinięte, z taką bezlitosną technokracją targują się o przyszłość naszej planety. Nie mieści mi się w głowie jak to możliwe, aby zatrzymanie nieodwracalnych zmian na Ziemi mogło być kwestią dyskusyjną. Z całą moją racjonalną wiedzą i w miarę przyziemnym oglądem świata – nie pojmuję jak bardzo można NIE rozumieć, że nie ma już czasu na dyskusję, że trzeba zacząć działać. Do Kopenhagi pozostało mniej niż 250 dni, a przepaść pomiędzy oczekiwaniami państw rozwijających się, a chęciami państw rozwiniętych jak tak głęboka jak Rów Mariański i dotyczy niemal każdej kwestii: wysokości redukcji, finansowania przyszłego porozumienia, pomocy technologicznej. Bonn, Bonn… i nie po Bonn, i piłka jest nadal w grze, tylko że każdy na boisku mówi w innym języku, a stawka rośnie.

Czysta energia receptą na .... (video)

.... kryzys




i zmiany klimatu....


YES, WE CAN

Kilka dni temu dotarła do nas wspaniała wiadomość, że podjęto w końcu decyzję o budowie obwodnicy Augustowa nie przez Dolinę Rospudy, jak dotychczas planowano, lecz w wariancie przez wieś Raczki, który organizacje ekologiczne wskazywały od lat. Jako, że zbiegło się to w czasie z uruchomieniem naszego Greenpeace’owego bloga, nie mogę oprzeć się pokusie by nie wykorzystać tej okazji to podzielenia się z wami swoimi refleksjami.

W dziesiątkach telefonów od dziennikarzy z całej Polski, które w dniu ogłoszenia tej decyzji rozdzwoniły się w biurze, cały czas powtarzało się jedno pytanie: czy czujemy się zwycięzcami i co to zwycięstwo dla nas oznacza. Myślę, że zwycięzcami jesteśmy wszyscy a to zwycięstwo oznacza, że YES, WE CAN, jak mawia pewien znany prezydent ;-) W batalii o Rospudę zwyciężyło prawo, zdrowy rozsądek, przyroda ale przede wszystkim wszyscy, którzy przez pamiętne trzy lutowe tygodnie 2007 r. marzli w rospudowym lesie i wszyscy, którzy nam wtedy pomagali. Nie chcę wydać się zbyt patetyczny ale analizując to zwycięstwo zrozumiałem, że od tej chwili, jeśli tylko zechcemy, możemy wygrać wszystko. To determinacja i upór nas wszystkich wymusiły na politykach taką a nie inną decyzję i głęboko wierzę, że jeszcze wiele takich zwycięstw przed nami. To my – młode, kształtujące się dopiero społeczeństwo obywatelskie wygraliśmy tę bitwę. Korzystając z okazji DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY BYLI WTEDY Z NAMI, tym którzy przywozili nam koce i śpiwory, pisali listy, organizowali demonstracje, podpisywali apele i na wiele innych sposobów dodawali nam sił.

Mam nadzieję, że przypadek Rospudy będzie także nauczką dla wszystkich decydentów, którzy myśląc kategoriami partykularnych interesów i ograniczeni perspektywą czteroletniej kadencji podejmą jeszcze kiedyś próbę ingerencji w naturę wbrew prawu i logice. O takich pomysłach niestety ciągle jeszcze słyszę (np. przekop Mierzei Wiślanej czy budowa drogi nad jeziorem Tałty). Panowie i Panie, zanim wbijecie łopatę i wydacie choć grosz z kieszeni podatnika, zastanówcie się dwa razy czy na pewno nie można postąpić inaczej. Słysząc dziś wypowiedzi polityków mówiących, że wariant przez Raczki jest jedynym słusznym, dostaję gęsiej skórki i krew mi się burzy, gdy przypomnę sobie, że jeszcze niedawno, te same osoby, odsądzały nas od czci i wiary, nazywając ekoterrorystami i ekooszołomami, gdy wskazywaliśmy ten właśnie wariant. Tak Panowie i Panie. Jednak się dało. YES, WE COULD.

Zwycięzcami tej batalii są także mieszkańcy Augustowa. Ta hałaśliwa mniejszość, która z wściekłością w oczach i nienawiścią na ustach, atakując nas drewnianymi krzyżami, próbowała wyrzucić nas z lasu oraz milcząca większość, która wieczorami przynosiła nam zupę, herbatę i dodając otuchy dyskutowała z nami o nieodpowiedzialnych politykach, którzy już 15 lat karmią ich bajkami o nowej obwodnicy. Cieszę się, że ci ludzie, w końcu doczekali się realistycznej decyzji, która w ciągu kilku lat zamieni się w drogę wyprowadzającą ruch tirów z miasta.

Bitwa wygrana. Jak powiedział Premier, wygrana „win – win”. Rzeczywiście, wygrali wszyscy. Gratuluję rządowi, a przede wszystkim Ministrowi Nowickiemu, podjęcia mądrych decyzji. Przypominam jednocześnie, że ciągle jeszcze mogą podjąć mądrą decyzję w sprawie całej trasy Via Baltica. Podobnie jak w przypadku Rospudy analizy ekonomiczne i ekologiczne jasno wskazują, że planowany jej przebieg przez Białystok jest najgorszy. Panowie i Panie – stańcie na wysokości zadania zanim znów zmarnowany zostanie czas i pieniądze. YES YOU CAN.

Jacek Winiarski