Barwna historia Wojowników Tęczy recenzja książki Rexa Weylera

Od wydania w Polsce pierwszej książki opisującej historię organizacji Greenpeace minęły już dwa miesiące. Najwyższy czas na jej szerszą recenzję. Dziwicie się, czemu dopiero teraz? Dzieło Rexa Weylera, legendarnego współzałożyciela Greenpeace, ma przecież ponad 700 stron!
Ale nie powiem, że ciężko przebrnąć. Wręcz przeciwnie! Rzecz w tym, że książkę można czytać na kilka sposobów jednocześnie. Na szczęście przed Wami długie jesienne wieczory. A w międzyczasie, spotkanie z samym autorem!

Kronika, książka historyczna
Weyler z dokładnością kronikarza opisuje pierwsze dziesięć lat fundacji Greenpeace. Czyli od nieformalnych spotkań grupy zapaleńców w Vancouver w Kanadzie i pionierskiej wyprawy na północny Pacyfik przeciwko próbom jądrowym, do momentu przeobrażenia jej w międzynarodową organizację z siedzibą główną w Amsterdamie w 1979r. Autor, trzymając się chronologii wydarzeń, krok po kroku opowiada, kto, co, gdzie, jak i kiedy sprawił, że Greenpeace stał się jedną z największych organizacji broniących przyrody. Przeczytamy zatem o pierwszych wyprawach na północny Pacyfik w obronie wielorybów. O kampanii w obronie fok w Kanadzie. O procesie przeciwko rządowi francuskiemu za staranowanie jednego ze statków Greenpeace’u. Dowiemy się, jak niemal z dnia na dzień organizacja rosła (nowi ludzie, kampanie, statki, biura, kraje) i zdobywała kolejnych zwolenników. I, na szczęście stosunkowo mniej, przeciwników. Weyler, zbierając materiały do napisania książki, jeździł po świecie i przeprowadzał wywiady-rzeki z osobami, które odegrały kluczowe role w pierwszych latach Greenpeace’u., Posiłkuje się także obszernymi notatkami i dziennikami założycieli i założycielek. Z szuflad wyciągnął sterty własnych wspomnień spisywanych ponad 30 lat temu, a wciąż bardzo żywych! Nie zapomniał też o dziennikach pokładowych statków tworzących ówczesną flotyllę organizacji. Autor niekiedy odwołuje się do ówczesnych pisarzy, filozofów i naukowców, takich jak Karl Gustaw Jung, Marshall McLuhan czy Allen Ginsberg, z dorobku, których czerpali pierwsi Greenpeace’owcy. Nie zdziwi Was zatem, że same przypisy i informacje bibliograficzne zajmują na końcu książki ponad 30 stron!

Powieść sensacyjno - przygodowa
Nie bójcie się jednak wspomnianych dat i historyczności, bo książkę „Greenpeace” czyta się jak powieść sensacyjno-przygodową z ekologią w roli głównej oraz tajnymi służbami i miłością w tle. I to z jednej prostej przyczyny. Greenpeace naprawdę zrodził się z wielkiej przygody. Bo jak inaczej nazwać wyprawę starym kutrem w samo serce amerykańskich prób nuklearnych na Pacyfiku? Albo manewrowanie na środku oceanu malutkimi pontonami pomiędzy wielorybami a statkami kłusowniczymi i wybuchającymi harpunami, które świstały tuż nad głowami aktywistów i aktywistek. Czy przygodą nie jest organizowanie naprędce wielkich koncertów charytatywnych w celu zbierania funduszy na kolejne kampanie? Albo wykradanie z norweskiego biura statystycznego tajnych dokumentów zawierających pozycje nawigacyjne oraz trasy rosyjskich i japońskich statków wielorybniczych. Niektóre przygody były też bardzo bolesne, jak pobicie do nieprzytomności członków Greenpeace’u przez francuskich agentów w Paryżu czy napad uzbrojonych po zęby komandosów na załogę jednego z greenpeace’owych statków. Czytając o kolejnych przygodach ekologów, łatwo zapomnieć, że opisane wydarzenia nie są tylko literacką fikcją.

Analiza socjologiczna
Nazwa Greenpeace pojawia się dopiero na 77. stronie książki! Nie licząc tytułu rzecz jasna. Co jest wcześniej? Autor przenosi nas w realia lat 50. i 60., kiedy lęk przed wojną nuklearną był coraz powszechniejszy. A opór społeczny wobec militaryzmu i niszczenia środowiska coraz silniejszy. Weyler, jako mieszkający w Kanadzie, uciekający przed poborem i wojną w Wietnamie, emigrant z USA, osobiście uczestniczył w powstawaniu jednego z najważniejszych ruchów społecznych XX i, jak się okazuje, XXI wieku. Weyler umiejętnie przeplata emocjonalną narrację z opisem bardziej zdystansowanym, całościowym. Dzięki temu, w jego książce nie brakuje spojrzenia na społeczny kontekst narodzin pacyfizmu i ruchu ekologicznego w ogóle. Co więcej, przedstawiając krótkie biografie założycieli Greenpeace’u, autor pokazuje jednocześnie, jak to się stało, że losy na pozór bardzo różnych ludzi w pewnym momencie złączyły się w jednym celu. Greenpeace powstał w wyniku spotkania ludzi z różnych światów. Byli wśród nich kontrkulturowi aktywiści, hipisi i uduchowieni mistycy, typowi przedstawiciele ówczesnej kontrkultury. A z drugiej strony, zacni dziennikarze, naukowcy, kwakrzy. Jakkolwiek się różnili, łączył ich fakt, że wszyscy byli dziećmi swojej epoki - rosnącej świadomości ekologicznej. Następnie to oni właśnie, prowadząc brawurowe kampanie Greenpeace’u, wpłynęli na jej rozpowszechnienie.

Książka reporterska
Weyler, jak kilku innych założycieli Greenpeace’u, jest dziennikarzem. Dzięki temu, jak na reportera przystało, nie zapomina o szczegółach, które dodają smaku całej opowieści. Jak na przykład cytując kanadyjskiego łowcę fok: „To nędzne i obrzydliwe zajęcie. Wcale mi się nie podoba. Uważam, że to najbardziej zboczony interes, w jakim zdarzyło mi się brać udział.” Lub przypominając o poświęceniu jednej z aktywistek, która w swej waginie przemyciła kliszę ze zdjęciami ukazującymi pobicie załogi statku Greenpeace’u przez francuskich komandosów. Dzięki tym dowodom wybuchła międzynarodowa medialna afera i możliwa była dalsza walka w sądzie. Innym razem, Weyler przypomina, jak, dzięki marihuanie, załoga statku zdemaskowała tajnego agenta CIA, który w końcu przyznał, że wcale nie rozumie, po co ma ich śledzić. Po czym pracował na pokładzie równie ciężko jak reszta załogi. Weyeler ukazuje także te trudniejsze momenty w historii samej fundacji. Wewnętrzne spory o dalsze strategie, o przywództwo, sposób organizacji. Niekiedy wydaje się, że tym razem to już będzie koniec, choć przecież wiemy, że Greenpeace działa do dziś (jakże skutecznie!) i przetrwał nawet trudniejsze momenty, jak choćby wybuch bomby na statku.

Manifest ekologiczny
Książkę można odczytać jako świadectwo człowieka, który brał udział w powstaniu jednego z najszlachetniejszych ruchów w historii ludzkości. Jest to ruch tym bardziej szczególny, że, choć stworzony przez człowieka, w swoim centrum stawia nie tylko jego samego, lecz całą przyrodę. Weyler przytacza ze szczegółami głębokie dyskusje oraz dylematy filozoficzne i ideologiczne, które towarzyszyły powstawaniu organizacji. Pokazuje, jakie wartości przyświecały założycielom i z odpowiedziami na jakie pytania musieli sobie oni poradzić. Nie zabraknie tu oczywiście nawiązań do mitologii indiańskiej, czy nowożytnych autorów, dziś już klasyków ekologii, jak Arnee Naess czy Rachel Carson (Silent Spring). Weyler, pisząc historię Greenpeace’u, pokazuje, że walka o zachowanie czystej planety i innych gatunków, jest nie tylko szlachetna, ale i bardzo pociągająca. To wyzwanie, które aż prosi się, by je podjąć. Zresztą zapytajcie jakiegokolwiek aktywistę czy aktywistkę Greenpeace’u w Polsce, a powiedzą Wam to samo, opowiadając o własnych greenpeacowych przeżyciach i wyzwaniach. Hmm… swoją drogą, mam nadzięję, że ktoś to wszystko spisuje, by po latach, jak Weyler, wyciągnąć z szuflady. W końcu Greenpeace Polska też zasługuje na swoją opowieść.

Tomek

PS. Już niedługo będziecie mieli okazję spotkać się i osobiście porozmawiać z Rexem Weylerem! Wystarczy, że wybierzecie się na jedno ze spotkań autorskich, na które specjalnie przybył do Polski:

Warszawa 22.09 Wtorek godz.17.00
Redakcja "Polityki", Słupecka 6, Salon Polityki - Rozmawia Jacek Żakowski
Warszawa 23.09 Środa godz.18.30
"Tarabuk Księgarnia&Kawiarnia", ul. Browarna 6, spotkanie z autorem.
Kraków 24.09 Czwartek godz. 18.30
Księgarnia "Pod Globusem", ul. Długa 1, spotkanie pod patronatem Krytyki Politycznej poprowadzi Michał Olszewski z Tygodnika Powszechnego.

"Greenpeace - O tym, jak grupa ekologów, dziennikarzy i wizjonerów zmieniła świat"
Autor: Rex Weyler, Wydawca: Buk Rower 2009, s. 720, cena 69 zł.

Naga prawda o zmianach klimatu

Znany fotograf Spencer Turnick rozpoczyna razem z Greenpeace Francja kolejny ekscytujący projekt. Każdy może wziąć w nim udział! Wystarczy zarejestrować się na stronie http://www.greenpeace.fr/tunick/en

Okazuje się że zmiany klimatu dotykające Francję już teraz powodują zniszczenia w winnicach. Może to w niedalekiej przyszłości doprowadzić do załamania się produkcji francuskiego wina. Jeśli nie podejmiemy działań teraz, wielowiekowa tradycja ulegnie zniszczeniu.

Od ponad 15 lat Spencer Turnick tworzy instalacje z nagich osób i fotografuje je w różnych częściach świata. Jego prace zawsze pokazują związek ludzkości ze środowiskiem naturalnym. Tym razem zaprasza wszystkich do wzięcia udziału w oryginalnej kampanii na rzecz ratowania klimatu. Pracą tą chcemy zaapelować do przywódców świata, którzy już w Grudniu zbiorą się na Szczycie Klimatycznym w Kopenhadze, by podjęli wiążące decyzje i podpisali ambitne porozumienie na rzecz klimatu.

Potrzebni są wolontariusze, którzy zapozują do zdjęć. Sesja odbędzie się początkiem października w Burgundii. Więcej informacji i formularz rejestracyjny znajduje się tutaj: http://www.greenpeace.fr/tunick/en

Rok 2007, 600 wolontariuszy pozuje na szwajcarskim lodowcu.




Podzwrotnikowe wody topią Arktykę

Naukowcy i załoga na pokładzie Arctic Sunrise zbierają kolejne dane dotyczące zmian ekosystemu Arktyki. Statek opuścił port Sermilik na Grenlandii i wypłynął na otwarty Ocean Arktyczny w celu zebrania informacji o temperaturze wody. Wiemy już że podnosząca się temperatura powoduje topnienie lodowców, ale już wpływ ciepłych prądów morskich jest słabo zbadany i dlatego badania prowadzone przez zespół naukowców pod kierunkiem dr Fiammy Straneo z Woods Hole Oceanographic institution mogą okazać się przełomowe.
W ciągu minionej dekady byliśmy świadkami dramatycznych zmian pokrywy lodowej Grenlandii. Jedną z przyczyn masowego topnienia lodowców może być napływ ciepłych wód podzwrotnikowych do grenlandzkich fiordów. Zjawisko to jest na tyle słabo zbadane, że naukowcy wciąż poszukują dodatkowych danych.




O dowodach na to, że winę za globalny kryzys klimatyczny ponosi człowiek można przeczytać w dzisiejszym wydaniu Rzeczpospolitej. Artykuł powołuje się na najnowszą publikację w prestiżowym „Science”, w której czytamy, że wg geologów druga połowa XX wieku była najgorętszym okresem w ciągu ostatnich 2 tys lat i nieprzypadkowo zbiegło się to w czasie w nagromadzeniem gazów cieplarnianych, które były (i nadal są) produktem ubocznym działalności ludzkiej od momentu rewolucji przemysłowej.

Więcej informacji, zdjęć i nagrań z ekspedycji Arctic Sunrise na Grenlandię możecie znaleźć tutaj.