Islandia rozpoczęła coroczną rzeź wielorybów

Właśnie dotarła do mnie informacja o pierwszych ofiarach tegorocznego islandzkiego sezonu polowań na wieloryby. Dziś, statek wielorybniczy Hvalur 8 wrócił do portu z dwoma martwymi finwalami. Niechlubna inauguracja sezonu wielorybniczego miała miejsce w niedzielę, kiedy to dwa statki, Hvalur 8 i 9, wypłynęły na polowanie. Rząd Islandii planuje w tym sezonie odstrzał 175 finwali.

Ta smutna wiadomość wywołała we mnie złość. Złoszczę się na rząd Islandii, za to że w XXIw. dokonuje barbarzyńskich polowań na te niezwykłe ssaki morskie, na Międzynarodową Komisję Wielorybniczą za to, że od lat trwa w impasie i boi się podjąć zdecydowanych działań na rzecz ochrony wielorybów, na polskie ministerstwo środowiska za to, że zlekceważyło tegoroczne spotkanie Komisji a tym samym los zagrożonych populacji wielorybów.

Po co Islandczykom mięso wielorybów?! Otóż Islandczykom wcale nie jest ono potrzebne. Nie ma tam popytu na wieloryby. Okazuje się, że Islandia poluje na wieloryby by ich mięso odsprzedać … Japonii. Mięso, które pochodzić będzie z tegorocznych polowań, w całości trafi na rynek japoński. W islandzkich chłodniach, ciągle znajduje się większość z 1 500 ton mięsa wielorybów upolowanych w ubiegłym roku. W Japonii zapasy wielorybiego mięsa sięgają 4 000 ton.

Tymczasem opinia publiczna jest zdecydowanie przeciwna kontynuowaniu wielorybnictwa na skalę przemysłową. W 2008 roku ponad 110 tysięcy osób podpisało zobowiązanie, w którym deklarują przyjazd do Islandii w celach turystycznych, na cieszące się coraz większą popularnością obserwacje wielorybów, pod warunkiem zakończenia wielorybnictwa. Ty też możesz podpisać takie zobowiązanie dając jasno do zrozumienia rządowi Islandii, że żywe wieloryby są warte znacznie więcej niż martwe.

http://activism.greenpeace.org/iceland/

Dwa martwe finwale upolowane przez islandzkich wielorybników w 2009r.

Żywy finwal w naturalnym śrdowisku.

Porażka spotkania IWC


Tegoroczne spotkanie Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej zakończyło się fiaskiem. Delegacje zostały zastraszone przez Japonię, która zagroziła opuszczeniem Komisji w przypadku wprowadzenia całkowitego zakazu połowu wielorybów. Kraje wielorybnicze: Japonia, Islandia i Norwegia mogą świętować sukces. W najbliższych latach z rąk wielorybników zginą kolejne setki wielorybów.

Na spotkaniu nie zabrakło mocnych słów. Padły one jednak nie ze strony oficjalnych delegacji rządowych ale ze strony działaczy ekologicznych, którym zależy na ratowaniu zagrożonych populacji największych zwierząt zamieszkujących naszą planetę. W Agadirze znalazł się również Junichi Sato (na zdjęciu), jeden z dwójki aktywistów Greenpeace oskarżonych w 2008 roku o nielegalne zdobycie dowodów, które wskazywały na aferę korupcyjną w japońskim rządzie i nielegalny handel mięsem wielorybów pochodzącym z „projektu naukowego” polegającego na zabijaniu wielorybów na Oceanie Południowym.

Junichi, któremu grozi 18 miesięcy więzienia, wezwał IWC do podjęcia prawdziwych działań na rzecz ochrony wielorybów, podkreślając że większość obywateli Japonii sprzeciwia się kontynuowaniu wielorybnictwa:

„Niestety, japońska delegacja w swoich przemówieniach podkreśla, że słuchanie głosu opinii publicznej jest złym pomysłem. Nie zgadzam się z tym. Wierzę, że głos opinii publicznej jest bardzo ważny. Chciałabym wykorzystać tę okazję, by zasugerować delegacji Japonii, by zorganizowała konferencję prasową dla zagranicznych mediów i organizacji pozarządowych, a nawet uwzględniła obecność organizacji pozarządowych, takich jak Greenpeace w oficjalnej delegacji”.

Całość przemówienia Junichi, w wersji angielskiej możesz przeczytać tutaj.

Obecność Junichi na spotkaniu IWC zaskoczyła nie tylko japońską delegację ale i reportera BBC, który poprosił Junichi o rozmowę.

Ministra środowiska nie stać na bilet

Kiedy w 2009 roku Polska ratyfikowała Konwencję o Uregulowaniu Połowów Wielorybów byłam pełna optymizmu. W końcu po trzech latach starań i namawiania polskiego rządu by włączył się w prace Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej (IWC), działającej w ramach Konwencji, pierwszy sukces. Bardzo liczyłam na to, że Polska wzmocni swoim głosem kraje sprzeciwiające się prowadzeniu polowań na wieloryby. To szalenie ważne, bo rozkład głosów w IWC pomiędzy krajami pro i anty wielorybniczymi jest prawie równy. Każdy dodatkowy głos na rzecz ochrony wielorybów jest więc na wagę złota.

Rzutem na taśmę Ministerstwo Środowiska zorganizowało w ubiegłym roku, obecność polskiego przedstawiciela na corocznym spotkaniu IWC. W tym roku kompletna klapa. Minister środowiska zupełnie zlekceważył realizację zobowiązań płynących z ratyfikacji Konwencji i nie wysłał oficjalnej delegacji na potknie IWC w Maroko. Oficjalnie ministerstwo tłumaczy się oszczędnościami:

„Przedstawiciel Polski (Ministerstwa Środowiska) nie bierze udziału w tegorocznym posiedzeniu Konwencji o uregulowaniu połowów wielorybów (IWC). Powodem jest konieczność oszczędności w budżecie ministerstwa, która uniemożliwia sfinansowanie udziału przedstawiciela w tym wydarzeniu”
(z listu od rzeczniczki prasowej Ministerstwa Środowiska do Greenpeace)

Koszty udziału przedstawiciela Polski w tym spotkaniu to cena biletu do Agadiru i koszt noclegów! Gdybyśmy wiedzieli że Ministerstwa nie stać na wysłanie przedstawiciela, zawczasu zorganizowalibyśmy zbiórkę funduszy na ten cel.


Więcej o sprawie możecie przeczytać na gazeta.pl

IWC zamyka DRZWI

21 czerwca w Maroku rozpoczęły się obrady Międzynarodowej Komisji Wielorybniczej (IWC), które wg zapowiedzi mają rozstrzygnąć o dalszym losie trwającego od ćwierćwiecza moratorium na polowania na wieloryby oraz o przyszłości samej Komisji. Jak informuje Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody, ku zaskoczeniu przybyłych na obrady obserwatorów z organizacji pozarządowych z całego świata, po oficjalnej uroczystości otwarcia ogłoszono, że co najmniej do środy dalsze obrady będą się odbywać za zamkniętymi drzwiami – bez świadków spoza oficjalnych delegacji rządowych. Skandal?

Na naszych stronach przypominamy, że od 25 lat obowiązuje wprowadzone przez IWC moratorium na komercyjne połowy wielorybów. Słowo "komercyjne" to tutaj słowo-wytrych. Dzięki niemu moratorium nie jest tak do końca skuteczne. Choć faktem jest, że przeciętny roczny połów tych zwierząt spadł z prawie 40.000 rocznie do kilku tysięcy, to Moratorium to jest ignorowane przez Islandię i Norwegię, a Japonia prowadzi polowania pod pozorem badań naukowych. Od lat grupa krajów skupionych wokół Japonii, która nieoficjalnie pełni rolę przywódcy zwolenników wielorybnictwa, stara się zakończyć moratorium...

Widzieliście kiedyś wieloryba live? Widok zapiera dech w piersiach. Jeśli nie mieliście okazji, oto kilka magicznych chwil uwiecznionych przez naszych fotografów...

Cała sprawa ma też nasz Polski, jak zwykle uroczy epizod. Jak informuje Adam Wajrak na swoim facebook'owym profilu okazuje się, że: "minister środowiska poza tym, że ma w dupie polską przyrodę ma w niej również wieloryby. Polska delegacja znów nie dotarła na posiedzenie Międzynrodowej Komisji Wielorybniczej..."

Polscy aktywiści aresztowani w Szwecji

Nic dodać nic ująć, trzymajmy za nich kciuki!
Gazeta.pl
"Polscy wolontariusze przyjechali do Szwecji, aby wspomóc swoich kolegów w proteście przeciwko spodziewanej decyzji szwedzkiego parlamentu (Riksdagu) zezwalającej na budowę nowych reaktorów atomowych. Uchwała w tej sprawie ma być głosowana w czwartek.

W poniedziałek 57 działaczy Greenpeace przedostało się na teren pilnie strzeżonej elektrowni atomowej Forsmark. Ekolodzy pokonali podwójne ogrodzenie z drutu kolczastego wykorzystując drabinę wypożyczonego wozu strażackiego. Podejrzani są o "wkroczenie na teren o podwyższonej ochronie"
. źródło

Aresztować Słońce i Wiatraki - bezcenne:


Kasia Guzek dla prasy:
„Ośmioro polskich aktywistów, zostało zatrzymanych i obecnie pozostają oni w areszcie pod zarzutem bezprawnego wejścia na teren elektrowni. Mają zostać tam do czwartku. Zdecydowanie dłużej niż w przypadku podobnych tego typu akcji Greenpeace, jakie miały miejsce w przeszłości”
- mówi Katarzyna Guzek, rzeczniczka prasowa kampanii Greenpeace Klimat i Energia.

„Jesteśmy bardzo zaskoczeni tym, że aktywiści zostali zatrzymani na tak długo. Chyba nie przypadkowo termin ten zbiega się z datą głosowania szwedzkiego parlamentu nad kwestią budowy nowych reaktorów atomowych. Apelujemy o jak najszybsze wypuszczenie polskich aktywistów z aresztu” – dodaje Guzek.

Światowy Dzień Oceanów sprawiedliwość dla morza i ludzi

Ukryte kamery, informatorzy, śledzenie ciężarówek – scenariusz jak z filmu stał się codziennością dla 2 aktywistów Greenpeace z Japonii. W 2008 roku Junichi i Toru spędzili cztery miesiące na odkrywaniu tajemnic korupcyjnej afery w samym środku wspieranego przez rząd Japonii „naukowego” programu połowów wielorybów. Jednak teraz naszym bohaterom grozi 18miesięcy więzienia. Dziś w Światowy Dzień Oceanów przypominamy ich historię i wysyłamy apel o ich uwolnienie.

Kim są?
Toru Suzuki i Junichi Sato od prawie 2 lat czekają na proces przed japońskim sądem. Teraz, nareszcie odbędzie się długo wyczekiwana rozprawa. Choć zarzuca im się jedynie kradzież i wdarcie na teren bez pozwolenia, wszyscy wiemy, że gra toczy się o wiele większą stawkę. Od czasu aresztowania nasza dwójka z Tokio przetrzymywana była aż 23 dni bez postawionych zarzutów. Często przywiązywano ich do krzeseł, straszono, przesłuchiwano bez obecności prawników. Grozi im aż 1,5 roku więzienia, za odwagę i ujawnienie korupcji. Pomóżmy im!

Co zrobili?
Dzięki nim, 15 maja 2008 Greenpeace ujawnił, że mięso wielorybie jest przemycane przez załogę Nisshin Maru (statku wielorybniczego należący do Japonii; jedynej na świecie pływającej przetwórnii mięsa wielorybiego) na ląd, gdzie następnie jest nielegalnie sprzedawane. Aktywiści Greenpeace dostarczyli dowody, łącznie z mięsem wielorybów, do biura prokuratury w Tokio, wzywając jednocześnie do rozpoczęcia pełnego publicznego dochodzenia korupcji wewnątrz programu połowów wielorybów.

Jeden z naszych informatorów powiązanych z Kyodo Sejpaku (firma posiadająca licencję na tzw.„naukowe” połowy wielorybów”) ujawnił nam, że urzędnicy z ICR (Institute of Cetacean Research – Instytutu Badań nad Ssakami Morskimi) –są prawdopodobnie w pełni świadomi tego procederu. Na podstawie informacji dostarczonych przez byłych i obecnych pracowników Kyodo Senpaku, aktywiści Greenpeace udokumentowali załadunek przemyconego mięsa wielorybów do specjalnej ciężarówki, który odbywał się w obecności urzędników i członków załogi.

Zdobyliśmy dowód w postaci kartonu, który zawierał 23,5 kilograma mięsa wielorybiego. Był on jedną z czterech paczek, wysłanych jako „bagaż osobisty” firmą kurierską na domowy adres pracownika firmy Kyodo Senpaku, który był członkiem załogi Nisshin Maru w sezonie połowowym 2007/2008. Wartość jednego kartonu szacuje się na kwotę pomiędzy 100 a 300 tyś. dolarów amerykańskich. Dalsze dochodzenie pozwoliło ustalić, że ponad 23 członków załogi wysłało przynajmniej 93 przesyłki z „bagażem osobistym” na przynajmniej 30 prywatnych adresów.

Popierany przez rząd japoński program „połowu wielorybów do celów naukowych”, który ma miejsce na wodach międzynarodowego Rezerwatu Waleni na Oceanie Południowym, budzi ogromne kontrowersje. Odkryty przez nas proceder stawia pod znakiem zapytania to, kto tak naprawdę czerpie zyski z tego programu, który nie dostarcza wartościowych odkryć naukowych, ani nie jest handlowo zrównoważony.

Brutalny atak na aktywistów Greenpeace

Jedna osoba trafiła do szpitala, a kilka zostało rannych w wyniku potyczki francuskich rybaków z naszymi aktywistami. Wodując potony z naszych statków Rainbow Warrior i Arctic Sunrise próbowaliśmy uwolnić z sieci złowione tuńczyki błękitnopłetwe, które zagrożone są wyginięciem. Wtedy zostaliśmy zaatakowani.

Greenpeace nasilił akcje protestacyjne w związku z przypadającym na przełom maja i czerwca okresem połowu tych cudownych stworzeń. Do opisanego TU starcia doszło w piątek na Morzu Śródziemnym u wybrzeży Malty. Jeden z naszych przyjaciół został raniony w nogę harpunem, do łodzi i helikoptera Greenpeace wystrzelono również race. Oczywiście druga strona konfliktu nie chce komentować tego zajścia. Zerknijcie na VIDEO:



Tuńczyk błękitnopłetwy należy do kategorii krytycznie zagrożonych wg Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Jej Zasobów (IUCN). Od roku 1970 zasoby tej ryby spadły o 80 proc. Jednak nadal mięso tuńczyka błękitnopłetwego jest najbardziej cenione przez smakoszy spośród wszystkich innych tuńczyków. W 2010 roku na giełdzie rybnej w Tokio za tuńczyka o masie 232 kg. zapłacono równowartość 122 tys. euro. Czyli znów chciwość i łakomstwo bierze górę nad rozsądkiem i szacunkiem dla życia.